Rozdział dziesiąty
Czy łatwo jest być debiutantem w Polsce?
W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie umówiłam się na spotkanie
z Bohdanem Głębockim,
wykładowcą na Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym w Kaliszu
Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu,
prowadzącym przedmiot zagadnienia wydawnicze i księgarstwie
na kierunku informacja naukowa i bibliotekoznawstwo, autorem “Muszej Góry”.
"Debiutanci są potrzebni, to sprawa oczywista, bo dzięki nim dokonuje się wymiana pokoleniowa. Ale bycie debiutantem nie jest proste. Z nieoficjalnych danych wynika, że każde wydawnictwo dostaje tygodniowo bardzo dużo ofert. Jest w czym przebierać. Prawdopodobieństwo, że ktoś z redaktorów zauważy nasz pomysł jest małe, choć nie jest niemożliwe. Wielu osobom wydaje się, że najtrudniejszą rzeczą w procesie wydawniczym jest znalezienie wydawnictwa, które przeczyta i przyjmie ich tekst. To jednak dopiero pierwszy krok.
Rynek obecnie jest bardzo nasycony debiutami. Ktoś może mieć ciekawy pomysł, który wybije się na tle innych
w wydawnictwie, ale o samym sukcesie zadecyduje rynek. W natłoku licznych propozycji debiut może utonąć. Decydują tu różne działania promocyjne podejmowane przez autora i wydawnictwo.
Debiutant jest zawsze wielką niewiadomą, dlatego osoba pragnąca pisać książki powinna być cierpliwa i wytrwała
w dążeniu do celu. Renoma wydawnictwa odgrywa dużą rolę i trzeba wybrać takie, które zapewni odpowiednią redakcję, dystrybucję i przede wszystkim marketing na właściwym poziomie.
Czasem warto poczekać kilka lat, przeżyć więcej, poznać życie. Należy przez cały czas szlifować umiejętności, pisać choć nie zawsze dzielić efektami prac np. w internecie. Warto natomiast brać udziały w konkursach literackich,
by choć trochę przetrzeć sobie drogę, sprawić by nazwisko stało się rozpoznawalne."